Po ponad 2 tygodniach spedzonych w Louisianskim mixie lasu i dzungli wreszcie odzyskalem kontakt ze swiatem! Szkolenie bylo ciekawe i z duzym rozmachem Geronimo (opfor) nie dawali momentami pospac. Moj dzielny Beryl ktory na amerykanskiej slepej amunicji nie strzelal auto i przekaszal luske co strzal zdolal mimo wszystko zebrac pare fragow 4 bialych i jeden czarny. (Minus jeden ff bo idiota z m240 sie zgubil i jak go znalazlem to mi serie poslal nad glowa ).
Cholernie dyskomfortowe w tym kraju jest to ze wszystko dookola chce twojej smierci. 50 gatunkow wezy, pajaki, aligatory, tropikalne burze a nawet rosliny. Medevac "noroleplay" zabral goscia ktory wlazl w rosline po ktorej jego twarz wygladala jak napompowana pilka.
Jedno z ciekawszych doswiadczen tymbardziej ze bylem przydzielony do
101st Airborne
2-506
Easy Company.
Co prawda Winters nie dowodzi od jakiegos czasu ale atmosfera dalej przednia Currahee!