Skocz do zawartości

Jaskier

Szeregowy
  • Liczba zawartości

    970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi dodane przez Jaskier

  1. Ego volo aut Deus vult.
    Jaskier de Pankratz
     
    Dawno nie było rozgrywek na szczeblu ACC, więc pora to zmienić.
     
    Zbieramy się 9 lutego po misji wieczornej (czyli ok. 2230) i łupiemy. CK II, odpowiednie DLC i tak będą mieli grę zakładający, więc to nie problem. Mody? Do ustalenia, aczkolwiek prawdopodobnie byłby to tylko Peachy's Buildings, który dodaje trochę ładnych rzeczy. Zaczynalibyśmy grę w jednym z proponowanych okresów, czyli grudzień 1066 roku. Wpisywać się na listę wraz z sugerowanym stanowiskiem / stanowiskami (nie więcej niż trzy i nie wyżej niż książę - po cóż nadmiernie upraszczać grę?). Kiedy będziemy zazwyczaj grać? To też ustalimy na pierwszej rozgrywce. Konstruowanie własnych dynastii - jak najbardziej, czemuż by nie, jeżeli chce się zmieniać historię.
     
    1. @Jaskier - książę mazowiecki / książę brandenburski / emir jerozolimski
    2.

  2. Nope, nope, nope. Przez te ~80 godzin raz się zdarzyło (ostatnio właśnie), że ping osiągał trzycyfrowe wartości, mimo iż mój internet zły nie jest. Wyłączyłem grę, TS, włączyłem grę - wszystko w porządku, włączyłem TS - problemu już nie było. Coś się krasnoludkom potentegowało po prostu, bowiem to odosobniony przypadek.

  3. Witam wszystkich członków ACC !

     

    W związku z kończącym się okresem rozliczeniowym październik-grudzień, pragnę otworzyć nowe zapisy na Donatora na okres styczeń-marzec.

     

    Więcej o tytule donatora możecie przeczytać tutaj oraz tu

     

    Na listę mogą wpisywać się członkowie społeczności ACC posiadający przynajmniej rangę Szeregowy.

    Wszystkie kandydatury zostaną poddane głosowaniu przez Sztab.

    Minimalna kwota składki dla osób ubiegających się o tytuł donatora wynosi 30 PLN.

    Kwota składki jest płynna więc jeżeli jesteś w stanie wspomóc społeczność ACC większą kwotą to będziemy Tobie niezmiernie wdzięczni.

    Dziękujemy za wpisanie się na listę oraz postaramy się o jak najlepsze wykorzystanie składek w celu ciągłego podnoszenia jakości rozgrywek jaką staramy się zaoferować społeczności ACC.

    • [m=Letho]
    • [m=Ariel]
    • [m=Templar]
    • [m=czarek90]
    • [m=STALKER14]
    • [m=coren]
    • [m=scar]
    • [m=Adam]
    • [m=Grynio]
    • [m=Darkan]
    • [m=Jaskier]
  4. Żeby było wszystko gładko, to byłoby zbyt prosto, pojęcie "pobieranie" w kontekście launchera The Hunter nie istnieje u mnie. Jakaś dobra dusza z jeszcze lepszym internetem chciałaby wrzucić niezbędne pliki w jednej paczce na jakiś serwer hostingowy?

  5. Ech, po 6 latach znowu zainstalowałem. Czy jako biedak bez ulepszonego konta, nic, nic, również jestem w stanie grać multi + czy faktycznie nie odnawia mi się podstawowa amunicja (tak, jako pisze w rozpisce na temat poszczególnych "premium")?

  6. Kiedy gramy? Pisać jak komu pasuje.

    • [m=Rutek] pon/wt/śr/czw/pt/sob/niedz. godz do 22/23 (mogę dowodzić inf / mech inf)
    • [m=Maras] od tego wt. zawsze kiedy jestem na TS :)
    • [m=Tiberrias] Trudno powiedzieć kiedy, na ts jestem praktycznie codziennie ale w różnych godzinach.
    • [m=Jaskier] zawsze wtedy, kiedy jestem na TS oprócz momentów, kiedy mnie nie ma
  7. Ja osobiście jestem za czystością grową, czytaj vanillą.

     

    [EDIT]

    Kto chce, niechaj dzisiaj, czyli 21 czerwca, zbierze się wieczorem na TS, po misji zaczęlibyśmy grać.

  8. Są tutaj jacyś potencjalni lordowie, książęta i inne śmieszki gotowe do zabawy w średniowiecze? Kto grał w jedynkę, ten musi schylić czoło przed ogromem opcji dwójki. Gramy z Spitfeuerem całkiem regularnie, ale żeby zebrać kilka osób, to można by namieszać więcej w historii Europy wieków średnich.

    • Upvote 1
  9. 17 czerwca 2017, godz. 0545
     

    Promienie słońca przebywszy niemal 150 milionów kilometrów, spenetrowały bez trudu szybę (nieco już leciwą) i oblały stojącą na stole pustą butelkę po dobrym, czerwonym, greckim, pół-słodkim, zachodniokreteńskim winie. Jedno oko Pavla uważnie obserwowało ten wyeksponowany przedmiot, który kilka godzin wcześniej dostarczył tyle radości (ściślej rzecz biorąc – zawartość), drugie jeszcze nie było w stanie wyrwać się z objęć Morfeusza. „Cholera, gdzie ja właściwie posiałem te piwo z wczoraj?” - brzmiała jedna z pierwszych myśli trafiająca mu do głowy tego dnia.

     

    Czas jest względny, tak i dla niego upływał on w sposób niedający się poddać logicznym prawidłom, czy chociaż zegarkowi. Czuł w głowie wielki czajnik, w którym najwyraźniej gotowała się woda, ponieważ ciepło, drganie i szum dezorganizowały jego próby radykalnej odmiany swojej sytuacji – wstania z łóżka. Minęły sekundy, minuty, kwadranse – diabli wiedzą ile, kiedy to już wodę można było rozlewać do kubków i filiżanek, a sam Pavel uznał, że czuje się zdecydowanie lepiej, najgorsza, szturmowa, pierwsza fala kaca przeminęła, pozostawiając za sobą swoistą pustkę. Nie zdążył się ucieszyć z tego faktu, usłyszał po chwili telefon wygrywający „You Can Win If You Want” Modern Talking – oto przyszedł sms. Ręka strąciła niedużą książkę autorstwa Kundery z stoliczka nocnego, czarna, tania, plastikowa lampka nocna w chwilę potem również zapikowała i z głośnym stukiem runęła na ziemię, ale już Pavel miał w ręku telefon: „Isla Duala, Bar “Ramon” w Kinselli, 72 godziny”.

     

    Głęboki oddech, spojrzenie przez okno swego mieszkania na przebiegającą trzy piętra niżej zatłoczoną Karmelitską i łyk dobrego, chłodnego, ciemnego piwa odpędziły demony nocy i pozwoliły spokojnie przemyśleć najważniejsze kwestie: co, gdzie i jak. Praga już tętniła życiem, szum ulicy towarzyszył Pavlovi podczas pakowania się i rozmyślań o przyszłych przygodach, interesach i zarobku.


     
    PRAGA – LONDYN – RABAT – KINSELLA
     
    18 czerwca 2017, godz. 0440
     

     

    Rozklekotany DC-7 afreńskiego narodowego przewoźnika z jękiem dokołował na stanowisko postojowe, Pavel wysiadł jako jeden z ostatnich pasażerów. Przyzwyczajony do spania gdzie popadnie, w taki właśnie sposób spędził większość lotów, przebudzenie było jednak dosyć raptowne – podchodzenie do lądowania takiej ruiny nie stanowiło zbyt przyjemnego doświadczenia dla ludzi wewnątrz maszyny. Szczęściem nie było zbyt wielu przybyłych, dlatego też kolejka przesuwała się szybko, w międzyczasie Havelek miał okazję przyjrzeć się siłom obecnym na lotnisku: zarówno francuskim pokojowym, jak i armii afreńskiej, dosyć biednie wyekwipowanej. Żołnierz z dziurawą kamizelką oraz podartymi spodniami, DC-7 w kiepskim stanie i budynek lotniska w Kinselli z nieco obdartymi z tynku ścianami stanowiły specyficzny zaklęty krąg, ukazujący każdemu obcokrajowcowi charakter państwa już na dzień dobry.

    • Dokumenty!
    • Proszę.
    • Cech, ooo. A jak imię, hmmm. Cyytyywyy... CZO TO JEST?! TŁUMACZYĆ, JAK WY IMIĘ I NAZWISKO, ZAMIESZKANIE?!
    • Ctvrtlanik Petržela, Děčín, Ústecký kraj.
    • CZO TEN IMIĘ, WY DRAŻNIĆ, CEL WIZYTA?!
    • Afreński Ogólnokrajowy Kongres Ogrodniczy inaugurujący powstanie afreńskiej sekcji Światowego Związku Ogrodnictwa, jestem delegatem z Czech.
    • Nie słyszeć o kongres, przechodzić!

    Daleko Pavel nie uszedł, kiedy poczuł na sobie czyjś wzrok, rozejrzawszy się dostrzegł umundurowanego o klasę lepiej czarnoskórego oficera z dystynkcjami majora i naszywką przedstawiającą zaciśniętą pięść. Z tego co Havelek pamiętał (bo i dwa lata wcześniej zastanawiał się nad robieniem interesów tutaj, więc trochę poczytał o Afrenii), musiał to być pracownik kontrwywiadu. Nawet kontrwywiadowca potrafi się uśmiechnąć, po chwili zatrzymał czeskiego przybysza.

    • Dokumenty proszę.
    • Proszę, aczkolwiek chwilę wcześniej były przecież sprawdzane.
    • Nie wątpię, ale sam pan rozumie, wymogi bezpieczeństwa... Pan z Czech widzę, słyszałem urywki o pańskim celu wizyty. Nie słyszałem o żadnym kongresie w nadchodzącym czasie...
    • Widzi pan – raczej ciężko o nim słyszeć nie będąc przy okazji zapalonym ogrodnikiem.
    • Być może jest to marginalna impreza, być może. Ale mimo to skupiać musi najróżniejszych ogrodników, także tych łacińskojęzycznych...
    • Znam łacinę, choć to nie mój pierwszy język, lecz wydaje mnie się, iż znajomość języków niewielkie ma znaczenie przy tego typu hobby, nieprawdaż?
    • Hortulanus.
    • To ogrodnik, miło że ktoś również umie posługiwać się tym językiem.
    • Zna go pan?
    • No ba, jeszcze jak. Znam ogrodnika mieszkającego naprzeciwko i szefa miejskiej sekcji Czeskiego Związku Ogrodników, i szefa krajowej sekcji, i ogólnoczeskiej...
    • Wystarczy. Niech pan ma świadomość, że w naszym kraju nie jest tak bezpiecznie, jak byśmy chcieli, dlatego niezbędna jest... obserwacja. Obserwacja i izolowanie potencjalnych, jakby to ująć, wichrzycieli. Mam nadzieję, że pan rozumie?
    • Tak.
    • Dobrze, może pan odejść, witamy w Afrenii.

    Dziwiła Pavla ta dociekliwość afreńskiego kontrwywiadowcy, a tym bardziej dopytywanie o posiadacza tego pseudonimu, JEGO pseudonimu. Nie był przecież najemnikiem z światowej ekstraklasy, choć interesy zdarzało mu się robić także większe, dlatego też to było wybitnie dziwne. Cóż, nic tylko się pilnować. Taksówka zawiozła go do umiarkowanie wyrafinowanego hotelu, gdzie rozłożył swe klamoty i zdrzemnął się kilkadziesiąt minut. Potem trochę spacerowania po mieście, aby poznać trochę kraj, do którego przybył, w końcu wraz z południowym żarem lejącym się z nieba do baru u Ramona wkroczył spokojnie Pavel, zamówił ciemne, czeskie piwo i usiadł przy jednym z stolików blisko przeciwległego do wejścia narożnika. Spokojnie sączył swój trunek i obserwował gości.

     

     

  10. Imię: Pavel
    Nazwisko: Havelek
    Ksywa/Przezwisko: Hortulanus
    Wiek: 36
    Kraj pochodzenia: Czechy
    Historia życia:

     
    Urodzony 29 czerwca 1981 roku w Hradec Kralove, po zdaniu matury z wysokimi wynikami próbował podjąć studia na uniwersytecie w Pradze (kierunek: historia), jednakże już po pierwszym roku zrezygnował – znalazł dużo ciekawsze zajęcie, mianowicie wojsko. Nie do końca znany powszechnie jest ten jego okres życia, wiadomo, iż studiował na uczelni wojskowej w Morawskiej Trzebowie (z nauką tam wiążą się rozliczne libacje, które organizował, mimo to czas ówczesny owiany jest tajemnicą), w 2004 roku uzyskał stopień podporucznika piechoty (tej szarej piechoty). W tym samym roku trafił na Bałkany, gdzie w ramach KFOR stacjonował w bazie Šajkovac. Wywoływał pewne kontrowersje swoim nazbyt chętnym brataniem się z tamtejszą ludnością, ostatecznie mimo licznych upomnień ukończył turę i wrócił do Czech. W sierpniu 2005 roku ożenił się z Iną Pakuvni, niespełna miesiąc po ślubie poleciał do Afganistanu w charakterze oficera sztabowego. Przydzielony do zadań gospodarczych wykazał się nadzwyczajną obrotnością, stworzył sieć interesów oplatających pół kraju, a przynoszącą zyski zarówno dla jednostki, jak i jego osobiście. Wydatnie pomogły mu w tym wrodzone talenty do kierowania ludźmi (albo po prostu wizja wielkich pieniędzy, talenty jednakże brzmią lepiej), podczas swojego pierwszego wyjazdu do Afganistanu po raz pierwszy strzelił do człowieka (żywo gestykulował tłumacząc pewnemu Niemcowi zasadność zwrotu długu, pistolet przypadkowo wypalił raniąc dłużnika w stopę). Chociaż Republika Czeska niespecjalnie wysyłała wielu żołnierzy (prócz komandosów) – to Havelek dalej jednak jeździł i przymykano oko na jego najróżniejsze interesy. Aby jednak uspokoić niechętnych mu przedstawicieli “góry” - coraz częściej brał udział w patrolach i misjach o najróżniejszym charakterze, zazwyczaj jako tłumacz lub dowódca sekcji papierkoworobotniczej. W 2008 roku uzyskuje awans do stopnia porucznika.
     
    W maju 2010 roku podczas jednego z swoich wyjazdów w dramatycznych okolicznościach zostaje dowódcą obrony niewielkiego posterunku pod Kandaharem, uzyskawszy wsparcie (dzięki swoim kontaktom handlowym) przeprowadza kontratak wprost w serce defensywy talibańskich bojowników, niestety podczas szturmu na kandaharski burdel zostaje raniony (dostaje zawału z zachwytu). Ewakuowany do Czech, kilkumiesięczna rehabilitacja przyniosła mu kolejne zmartwienie – jego żona została zniknięta, prawdopodobnie za dużo wiedziała. Zwolniony z wojska, próbował najrozmaitszych drobnych interesów, zazwyczaj nawet z powodzeniem, brakowało mu jednak zapachu prochu, szukał więc okazji do powrotu “w rodzinne strony”. Widywany w Kosowie, Libii, Syrii, Kenii i północnych Indiach, ostatecznie wypływa ponownie na powierzchnię w sierpniu 2014 roku na terytorium ogarniętej wojną Ukrainy. Kontaktując się zarówno z separatystami, jak i wojskami rządowymi, przechwytuje około dziewięćdziesiąt tysięcy litrów spirytusu i wywozi je do Brna. Według niektórych sprzedał on wówczas Ukraińcom kbk, a separatystom magazynki, jednakże szczegóły transakcji (specyficznej, bo przy przechwyceniu ładunku padli zabici) nie są do końca znane. Nie spotkały go jakiekolwiek konsekwencje, ponieważ jakoby pewną część przywiezionych dóbr przekazał na rzecz prezydenta Zemana.
     
    Przeprowadził jeszcze kilka równie ekscentrycznych transakcji do czasu, kiedy to w internetowych poszukiwaniach mongolsko – turkmeńskiego filmu pornograficzno – historycznego o cesarzu Kaliguli trafił na reklamę Ignis Academy. Zainteresowany tematem zgłosił się, a tam przyjęto go z otwartymi rękoma.


    Status małżeński: wdowiec
    Preferowany slot: SL/TL/dywersant gospodarczy/negocjator
    Ciekawostki, hobby, natręctwa: Miłośnik dobrego piwa, pasjonat historii, nie lubi nadmiernego jęczenia i zbędnych awantur. Pseudonim pochodzi od pewnych negocjacji w Afganistanie, kiedy to celem przekonania rozmówcy do swoich racji wrzucił do ogródka dwa granaty odłamkowe. Zdecydowanie odmieniły one prezencję tegoż, co przyczyniło się do sukcesu transakcji.
    Wygląd (Twarz z ArmA 3 oraz podstawowy mundur, kamizelka, nakrycie głowy i okulary : O'Backi, mundur – Niko_USA_Beogam, kamizelka – rhs_6b13_Flora_6sh92, nakrycie głowy – LOP_H_SLA_beret, okulary - G_Spectacles_Tinted
    Numer kontaktowy/adres(wystarczy link do profilu): [m=Jaskier]

  11. Nie będę komentował stylu strzelania do ludzi, bo to chyba niepotrzebne (lub wymaga używania dużych ilości "ogwiazdkowanych epitetów"), lecz co jak co, ale wygląda jak by strzelali jakimś BB Laserem.

     

     

    To nie laser, to ciężki bolter. Dziwi mnie lekkość spustu tego kolesia, który potrafi 2-3 sekundy łupać z półtorej metra w człowieka.

  12. Slaughter, Spitfeuer i trochu z SpołecznościąKtórejImieniaNieWolnoWymawiaćAbyNieByćPosądzonymOReklamęAlbowiemNiePytałemSztabuOZdanie. Ale na steamie łap mnie towarzyszu toże, bo fajnie byłoby znów połupać NATO z Ciapkiem.

  13. Wolę walczyć z Panterami, niźli Tygrysami, bo na trafienie z boku nie ma zmiłuj, a ten cięższy kociak potrafi znieść teoretycznie przecież penetrujące uderzenie i odwrócić swe ślepka.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...